czwartek, 14 listopada 2013

Na pierwszy ogień

To w zasadzie piosenka, która ma już 10 lat. Wystarczy ukrywania się, niech idzie w eter. Piszę ją, śpiewając :) To najprawdziwsze wilcze tęsknoty.


"Lament ku wolności"

Jestem wolny, jestem wolny
jestem wolny, jestem wolny

żyję jak król
pośród tych gór
wzbijam do chmur
okrzyk mój

jak młody bóg
przez knieje pędząc
panem będąc
gdzie szlak mych dróg

gdy zmorzy mnie głód
rozleję krew
to mój zew
wilczy trud

młode nakarmię
lubą przywołam
następnie zwołam
całą mą armię

ze stromych stoków
słońcem zalanych
jest nam dany
chłód potoków

bez pośpiechu
będziemy pić
a potem
śnić spokojnie na brzegu

Jesteśmy wolni, jesteśmy wolni
jesteśmy wolni, jesteśmy wolni

lecz nagle huk
płoszy mój sen
szarpany kłem
psim kark mój

pod gradem kul
padają wilki
skowytów kilka
urwanych wpół

rozszarpują psy
dzieci me
tak jak mnie
kark pierwszy z nich

rzucam nim o pień
szukam wzrokiem lubej...
lecz ma luba
broczy krwią swój cień

jak gwiazd skowytem
dna rozpaczą sięgam
łamana strzelb potęga
mym za gardła chwytem

rzucam się na psy
trzy zagryzam naraz...
lecz dziesięć innych zaraz
zatapia we mnie kły

skarbu żył mych czerwień
wchłania śnieg
serca mego bieg
pies któryś przerwie

przez piękną sierść osaczony
choć winą niesplamiony
okrutnie poraniony
umarłem potępiony

żyłem jak król
pośród tych gór
wzbijałem do chmur
okrzyk mój

jak młody bóg
przez knieje pędząc
panem będąc
gdzie szlak mych dróg

gdy zmorzył mnie głód
rozlewałem krew
bo to był mój zew
wilczy trud

pod stromymi stokami
dom swój miałem
gdzie spokojnie spałem
z braćmi wilkami

Jestem martwy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.