piątek, 22 sierpnia 2014

tęsknota w wymiarze materialnym

Napisane na Woodstocku 2014.



Bas i alkohol płyną przez krew. Tańczą.
Ogłuszenie i uderzenia kleją się, zacieśniają przestrzeń. Niewidzialni bokserzy
popędzający serca. Najprostsze z uniesień wybija najwyżej.
W najsłodsze zmęczenie.
Próbować z cudzej skóry wyssać tlen. Chwile bez dotyku odbierają powietrze.
Oddychać sobą i czuć się. Wewnątrz wypełnić się do dreszczy.
Aż cierpnie nieznośnie pragnienie dnia. Rozszczepienie zdaje się niemożliwością.
Nie kochać już żadnego innego ciepła.
Nie brnąć jak ćma w jakiekolwiek światło.
Zostać w ciemności i przylgnąć nawzajem.
Nacierać sobą, aż każdy nerw zapragnie symbiozy z cudzym.
Zbudować tak pomost dla spotkania dusz. Spowodować najpiękniejszą z degradacji.
Samowystarczalnych istot, które nieodwracalnie

w siebie wnikną.


piątek, 25 lipca 2014

wilcza tęsknota

Nieustannie próbuję opisać coś nie do opisania.




błagali mnie
bym przestał skamleć
podsuwali smakołyki
i w końcu uległem

karcili ją
za rozpaczliwe warczenie
wrzucali tabletki do wody
aż zobojętniała

usłyszeliśmy się
próbując skrycie
na pustkowiu
wyć w księżyc

"jak powstaje wataha"

poniedziałek, 21 lipca 2014

"niebo nad Itaką"

Jest to najdłużej układany krótki tekst, jaki kiedykolwiek wymyśliłam. Piosenka ta była tworzona wers po wersie z zaskoczenia, miesiącami. Nota bene melodia przyszła mi na myśl przez podkład do Ani Słonia. Bit jest tam zjawiskowy. I najpierw zaczęłam nucić melodię, która kręciła się wokół niego, a potem, od czasu do czasu, dokładały się do niej słowa. Pierwszy raz coś takiego mi się zdarzyło. Ponadto myślałam o dwóch rodzajach powrotów. Powrocie do ludzi, których opuściłam, takiej drugiej, ogromnej rodziny, która mnie wychowała. Rodziny z wyboru. I ta piosenka spowodowała, że rzeczywiście, znalazłam w sobie odwagę, by wrócić. Drugi z powrotów dotyczyć miał odzyskania wiary w to, że otworzenie się na drugiego człowieka ma sens. Że otworzenie serca nie musi prowadzić do rozerwania drogocennych naczyń i potwornej rehabilitacji, coraz dłuższej i mniej skutecznej. Powiedziałam sobie: mogę wypuścić tę piosenkę z siebie tylko wtedy, gdy odzyskam tę wiarę. 
Nie wróżyłam piosence uzewnętrznienia, ponieważ w nic już nie wierzę, od bogów po prawa fizyki. A jednak właśnie przeczytasz jej tekst. Nawet taki zagorzały wątpiący jak ja musiał ugiąć się przed wartością, jaką może stanowić drugi człowiek. Może, jeśli w nią wierzy, odnajduje ją i pielęgnuje. I spotykając takiego człowieka, odzyskuje się tę drugą, tak potrzebną wiarę. W siebie.



To jest moja droga
powrotna
dobrze znam ją

Błękit się otwiera
znam to niebo
z moich snów

Jestem tuż za rogiem
wyjdź na drogę
nasz pies jest już

Silnik powarkuje
pies mnie czuje
czy ty też wiesz już...?


To jest moja droga
powrotna
dobrze znam ją

Błękit się otwiera
znam to niebo
z moich snów

Jestem tuż za rogiem
wyjdź na drogę
nasz pies jest już

Nie mam nic dla ciebie
oprócz siebie
przyjmij mnie znów


Moja Itako
Itako
przyjmij mnie znów

Moja Itako
Itako
wyłoń się z mych snów

niedziela, 20 lipca 2014

nieuzasadniona melancholia lub powód jeszcze nieodkryty

Wielką podróż
zacząć
od smutku.

Położyć się
w lekkim deszczu
na ciepłej ziemi

pokryć kurzem
przestać być kałużą
ewoluować w brudne powietrze

pozwolić innym
zadeptać.
Roznieść wiatrowi.

Na podeszwie w sól morza
dać się unieść
do dna

nieuważnej pszczole
wlepić się
w miód.

Ani jednego
kroku
więcej.

"sekunda po"

sobota, 5 lipca 2014

"jak powstaje burza"

To jest zaraz PO. "Burzy". Nieważne.


nie rozpadaj się na
złośliwy smutny deszcz wieczorny
tak jak ja
spokojnie niebem płyń

nie daj się rozwiać
trzymaj melancholię na wodzy
niech cię klei
w lepki stabilny kształt

jest taki ptak
co rano nurkuje przez moje serce
i samolot o dziewiętnastej pięć
wzdłuż kręgosłupa sunie mi

szybuję ku tobie
po śladach ich lotu
widują cię
jak drżysz samotnie na wietrze

wytrzymaj ja cię
oplotę ramionami
aż gromy 
rozświetlą ziemię

odbierzemy spokój
cieniom
nim znikniemy jak cukier
w herbatach przemokniętych ludzi

niedziela, 29 czerwca 2014

bełkotanie cdn

serce mi charczy do kawy
flegmą

a ty mi tu
o pogodzie

"krótki wiersz z deszczowego poniedziałkowego poranka"

wtorek, 24 czerwca 2014

ulotność

Ostatnio przejawiam nadproduktywność.



jestem twoim
papierosem
powoli rodzi się w tobie
moja choroba

dojrzewałam długo
w słońcu
byś mnie mógł przez moment
rozpalić

w ciemną noc
ssać
drażnić
czerwony punkt

gaś, to już parzy
otwórz okno
nie można mieć
dymu

"ulotność"


PS. dobrze przyjęty na poezja-polska.pl