O pisaniu.
Haśce kojarzyło się to z chorobą.
Jak gwiazda rodziła żar wtedy, gdy już nie dało się go znieść. Mi to się kojarzy z piciem.
Białe, czyste kartki zdają się zarzygane przez mój struty umysł. Zapruty tęsknotami serca.
W tworzeniu tkwi ostry ból, jakieś obłąkane, umysłowe konwulsje. Naprawdę przypominają torsje.
Ty musisz, MUSISZ i pochylasz głowę. Wyrzucasz to z siebie i przychodzi nieopisana ulga.
Mogłabym jakoś rzec górnolotnie, że to wycie wilka w sercu.
Że to głos wielkości przebija się przez skundloną małość.
Machać tymi frazesami jak Broniewski mojżeszową laską. Ale ja nie mam w tym żadnego wzniosłego aktu.
Przecież wszystkim można się za bardzo zachłysnąć.
Jeśli ludzie nie wyrzygują z siebie twórczości, nie przepychają przez udręczone palce opuchniętych myśli,
po prostu nie chleją świata na umór. Ja tak nie umiem.
Potrafię pić, ale nie jestem w stanie pohamować łaknienia świata.
*Mowa o Halinie Poświatowskiej oraz Robotniku z Radomia Broniewskiego.
Blog z poezją. Można zapożyczać, o ile tylko podpiszecie wiersze moim imieniem i nazwiskami. Magdalena Świerczek-Gryboś
poniedziałek, 27 stycznia 2014
czwartek, 2 stycznia 2014
to dobry dzień, by tęsknić
północny wiatr
ciągnie ciężki, grzechoczący ogon
przez wyłamane gdzieś drzwi
opukuję żebra
badam sztywniejące źrenice
uszczelniam niedomknięte okna snów
oni dokładają
do wielkich, hutniczych pieców
rozcierają moją skórę spoconymi dłońmi
na ustach
pojawia mi się lepki, gruby szron
ktoś bezskutecznie robi okład ze swych warg
drzwi
beznamiętnie tłuką w ścianę
zmarznięte drewno powoli pęka
"tęsknota"
Subskrybuj:
Posty (Atom)