Pisałam już o takiej w kołysance dla serca. Tym razem jednak chodzi o potworności Wschodu i Południa. Boję się... że tonę w piasku.
milczysz
jest w tym Afryka i Azja
smak, którego nie znam
dźwięk nieznośny i dziwnie niecierpliwy
zbyt duszno
ktoś łapie mnie za łokieć
wachluje gazetą wymiętą od rozkoszy
widzę pustynię
piasek wysypuje mi się z oczu
otwieram usta by się udławić
milczysz
każdego dnia
w mojej wyobraźni
liczyłam twoje słowa
zbierałam krople na słoną falę
na samym początku
zapadłam się po pas
wydmy wyginały o mnie grzbiety
milczysz
czekałam na tę burzę
podpisałam honorową umowę:
przyniosę deszcz
który zmyje twój grzech
albo zabierze mnie morze piasku
"do obrzezanej"
Blog z poezją. Można zapożyczać, o ile tylko podpiszecie wiersze moim imieniem i nazwiskami. Magdalena Świerczek-Gryboś
czwartek, 16 kwietnia 2015
wtorek, 10 lutego 2015
posąg ze spiżu
pomnóż mnie
przez nic
ta nieskończoność jest niepodzielna
ktoś szepcze słowa bez melodii
nie mogę śpiewać
ucisz
sypiam z końcem
przepełniona głodem
zacznij mnie
stoję w płynącym tłumie
opadam z sił
pchnij
wyciągają się do mnie
stęsknione ramiona piorunów
zdrap ze mnie miedź
przylgnij
usta ci drżą
nie jestem martwa
spękany posąg
wprowadź we mnie
tętno
wtorek, 30 grudnia 2014
"polowanie na dzikie kaczki"
próbuję ubrać obdartych
w moją godność
rozrywam na miliony
gubię pióra
pytam o istnienie kamienia
który zadrasnąłby wiarę
jestem naga w mroku
zdradza mnie jasne światło
nie ma ratunku
dla nieskalanych umysłów
byłam zbyt ulotna
na początku
umknęłam selekcji
wstydzę się frunąć wysoko
nad morzem klatek
lecz jeśli się zniżę
padnie strzał
http://najpiekniejszarzeczswiata.blogspot.com/2014/12/polowanie-na-dzikie-kaczki.html
w moją godność
rozrywam na miliony
gubię pióra
pytam o istnienie kamienia
który zadrasnąłby wiarę
jestem naga w mroku
zdradza mnie jasne światło
nie ma ratunku
dla nieskalanych umysłów
byłam zbyt ulotna
na początku
umknęłam selekcji
wstydzę się frunąć wysoko
nad morzem klatek
lecz jeśli się zniżę
padnie strzał
http://najpiekniejszarzeczswiata.blogspot.com/2014/12/polowanie-na-dzikie-kaczki.html
środa, 17 grudnia 2014
G
Musiałam. Jakoś wzięłam to, co się stało, mocno do siebie. Chyba chodzi o to, że instancja rozumu znowu przegrała. I to u poetki, którą lubiłam czytać.
poznałam je ciepłe
nikt nie wiedział jak umierają ptaki
póki Jesienin
nikt nie wiedział jak umierają wiersze
póki Maria
gdzie i w czym pochować
czy każde słowo z osobna
może jedna trumna na jeden wers
przeklętą wrażliwością Haśkę zdradziło
podłe serce
dlaczego nie mogła żyć bez
Marii jeszcze nie było, nauczyłaby
szczęście, martwy poeta nie zabiera ich ze sobą
są ciepłe nawet tysiąc lat później
poeta gości w piekle
ale nie honorowo
zło kocha poezję
mówi: opisz mnie pięknie
lecz nie płaci, nie zaprasza na obiad
wszystkie kostnice milczą
nigdy nie grzebano wierszy
poezja wiecznie żywa marszczy nos
trzymam je za oknem
ostatnia czułość w objęciach mrozu
a i tak już zbliżają się hieny
"33 Goniewicz"
* do interpretacji potrzeba:
Śmierć Jesienina Poświatowskiej
Uwaga Goniewicz
Poświatowska była chora na serce. W listach ze szpitali nazywała je podłym.
Maria uważa, że jest przeklęta wrażliwością.
poznałam je ciepłe
nikt nie wiedział jak umierają ptaki
póki Jesienin
nikt nie wiedział jak umierają wiersze
póki Maria
gdzie i w czym pochować
czy każde słowo z osobna
może jedna trumna na jeden wers
przeklętą wrażliwością Haśkę zdradziło
podłe serce
dlaczego nie mogła żyć bez
Marii jeszcze nie było, nauczyłaby
szczęście, martwy poeta nie zabiera ich ze sobą
są ciepłe nawet tysiąc lat później
poeta gości w piekle
ale nie honorowo
zło kocha poezję
mówi: opisz mnie pięknie
lecz nie płaci, nie zaprasza na obiad
wszystkie kostnice milczą
nigdy nie grzebano wierszy
poezja wiecznie żywa marszczy nos
trzymam je za oknem
ostatnia czułość w objęciach mrozu
a i tak już zbliżają się hieny
"33 Goniewicz"
Śmierć Jesienina Poświatowskiej
Uwaga Goniewicz
Poświatowska była chora na serce. W listach ze szpitali nazywała je podłym.
Maria uważa, że jest przeklęta wrażliwością.
niedziela, 19 października 2014
łapacz snów
Kilka przykazań rano. Rzucić palenie. W milczeniu
znieść cudzą głupotę. Nie zamyślić się wchodząc na ulicę. Nie zniszczyć tego.
Nie zniszczyć jej. Nie myśleć o tym za dużo, a jeśli już nie sposób – przyjść
do niej chociaż na chwilę. I tworzyć. Nie niszczyć. Jak uciekać – nie na
zawsze. Nie na długo. Być jej snem, wierzyć, że nie zaśnie, jeśli zniknę. Nie
zasnąć, jeśli zniknie. Kilka przykazań rano, by dzień był dobrym snem.
sobota, 20 września 2014
sopel lodu
To z tęsknoty. Podobnie jak Marznę bez ciebie Peszkowej.
Jestem z lodu
lgnę do pieca
piec dla mnie zaśnie.
Zimne pudło
już nie będzie
tym czego pragnę.
Nie podchodzę więc
patrzę
na tańczący płomień.
Moje serce
długi sopel
chce się dostać w ogień.
Piec się złości
żar go jątrzy
iskrami mnie błaga.
Coraz dalej
się odsuwam
czułość mnie roztapia.
Jestem z lodu
lgnę do pieca
piec dla mnie zasnął.
Wzrok odwracam
znów to samo
wszystkie dla mnie gasną.
"FF"
Jestem z lodu
lgnę do pieca
piec dla mnie zaśnie.
Zimne pudło
już nie będzie
tym czego pragnę.
Nie podchodzę więc
patrzę
na tańczący płomień.
Moje serce
długi sopel
chce się dostać w ogień.
Piec się złości
żar go jątrzy
iskrami mnie błaga.
Coraz dalej
się odsuwam
czułość mnie roztapia.
Jestem z lodu
lgnę do pieca
piec dla mnie zasnął.
Wzrok odwracam
znów to samo
wszystkie dla mnie gasną.
"FF"
piątek, 5 września 2014
"o czym pisze się wiersze"
Kompletnie o nim zapomniałam, przypomniał mi wrześniowy numer PKP, publikując go.
nie piszę się wierszy o nim ani o niej
człowiek jak lustro nie wie nic o niczym
ubiera w słowa odbicia
zniekształcone rysami które dał sobie wydrapać
brudny póki ktoś go nie przetrze
rozbity ślepnie, musi kawałek po kawałku pozbywać się siebie
aż zostaje maleńki fragment
który kaleczy gdy ktoś weźmie go w ręce
nie pisze się wierszy o niczym prócz odbić
o sobie nie pisze się wcale póki
nie zobaczy się w kimś własnego odbicia
tylko dwa lustra naprzeciw siebie
widzą nieskończoność
nie piszę się wierszy o nim ani o niej
człowiek jak lustro nie wie nic o niczym
ubiera w słowa odbicia
zniekształcone rysami które dał sobie wydrapać
brudny póki ktoś go nie przetrze
rozbity ślepnie, musi kawałek po kawałku pozbywać się siebie
aż zostaje maleńki fragment
który kaleczy gdy ktoś weźmie go w ręce
nie pisze się wierszy o niczym prócz odbić
o sobie nie pisze się wcale póki
nie zobaczy się w kimś własnego odbicia
tylko dwa lustra naprzeciw siebie
widzą nieskończoność
Subskrybuj:
Posty (Atom)