jestem białą flagą
zerwaną przez wiatr
nikt już jej nie pojmie
smukłym masztem
złamanym, opartym czubkiem o wrak
który go wykarmił
jestem zawodem jeńca
co nie ujrzał gwiazd
po wypuszczeniu z niewoli
zmarnowanym startem
gdy ulewny deszcz
zmywa linię mety
nie błagam o litość
nie należy mi się
nie proszę o czas
ciemnieje mi w oczach
lecz ratunek daj
komuś potrzebującemu
nie chcę już nic znaczyć
nie nadawaj nazw
temu, co się dzieje
nie szarp się i nie płacz
nie usłyszą cię
twoi przyjaciele
jestem tylko ja
kładę cię już spać
tutaj, w tym popiele
jeśli chcesz śnić, śnij
to nie moje sny
nie moje pragnienie
zostaw mnie tu i
nie budź mi się już
przestań być brzemieniem
obiecuję, że
już nie ockniesz się
złączysz z nieistnieniem
jeśli wiedzieć chcesz
czy to drugie też
czeka ten sam los
ono dawno śpi
nie śni mu się nic
to tylko wspomnienie
jestem kapitanem
tratwy w morzu piasku
uśmiecham się do burzy
wciska mi się w nos
szarobury proch
śpisz już, mam nadzieję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.